Chociaż minimalizm kojarzy nam się głównie z nich kupowaniem nowych rzeczy i ograniczaniem ich posiadania, to może się też przyczynić do ochraniania planty. Wiele osób nie zdaje sobie sprawy z tego, ile energii i surowców wykorzystuje się w procesie produkcji nowych rzeczy. Minimalizm często automatycznie oznacza, że przyczyniamy się do tego w mniejszym stopniu, a co za tym idzie, zmniejszamy zużycia planety.
Minimalizm w swojej podstawie zakłada, że przestajemy kupować to, czego nie potrzebujemy i ograniczamy już posiadane przedmioty. Prowadzi nas to do konkluzji, że konsumujemy mniej, a co za tym idzie, w mniejszym stopniu wykorzystujemy planetę. Jak się to łączy? Proces produkcyjny, w wyniku którego powstaje większość rzeczy, którymi się na co dzień otaczamy, każdorazowo zużywa masę energii, wody i innych surowców dostarczanych nam przez planetę. Nie są one jednak niewyczerpane, za każdym razem korzystamy z zasobów, które kiedyś mogą się skończyć. Jeśli minimalista decyduje się nie kupować, to podobnie jak weganin, nie bierze udziału w procesie, na który się nie zgadza, w tym wypadku na proces zużywania nadmiernie naturalnych zapasów. Oczywiście samo bycie minimalistą nie sprawi, że będziemy produkować mniej, ale zdecydowanie pomaga nam żyć bardziej ekologicznie. Ten styl życia namawia nas do naprawiania starych rzeczy i dokładnego zastanowienia się każdorazowo przed planowanym zakupem.
Każdy musiałby być minimalistą, a zwłaszcza najbogatsi żeby to zadziałało.